Zagadki i zbrodnie w "Serii z trupem" Iwony Banach - świetny wybór na jesienne wieczory

Jesienne wieczory mają w sobie coś magicznego. Gdy za oknem ciemno, człowiek szuka historii, które otulą jak miękki koc, ale jednocześnie nie pozwolą zasnąć. I właśnie wtedy w moje ręce wpada Seria z trupem Iwony Banach. Kryminał, który absolutnie nie udaje, że jest śmiertelnie poważny, choć trupów tam nie brakuje.

To ten typ książek, przy których parska się śmiechem nad kubkiem herbaty, po czym za chwilę zastanawia, kto tu właściwie miesza, knuje i dlaczego wszyscy mieszkańcy miasteczka zachowują się tak, jakby każdy mógł mieć coś na sumieniu. Banach ma talent do tworzenia postaci, które są tak realne, że chciałoby się z nimi usiąść przy stole - choć przy ich skłonności do pakowania się w kłopoty pewnie skończyłabym w środku dochodzenia.

Nie ma tu mroku, który przytłacza. Jest za to ciepło, inteligentny humor i zagadka, która trzyma w lekkim napięciu, ale nie odbiera tchu. Taki kryminał-przyjaciel. Do poczytania po pracy, do schowania się przed listopadem, do uśmiechnięcia się pod nosem, gdy autorka znów wrzuca bohaterów w sytuację kompletnie absurdalną, a jednak… tak bardzo pasującą.

Jeśli tej jesieni potrzebujesz historii, która wciągnie Cię jak dobry serial, rozbawi i pozwoli odetchnąć od codzienności - Seria z trupem będzie jak znalezienie czekolady w szufladzie wtedy, gdy myślałaś, że już nic nie zostało. Ciepła, lekka i idealna do czytania, gdy za oknem szaro.

Komentarze