Nie jestem już tą samą kobietą. I dobrze
Ale w pewnym momencie ten mechanizm się wyczerpał. Scrollowanie nie koiło już niczego. Przeciwnie – po każdej godzinie w telefonie było tylko bardziej pusto. Więcej porównań. Więcej „dlaczego nie ja”. Więcej ciszy po zgaszeniu ekranu.
I wtedy – zupełnie nie heroicznym gestem, tylko małym zmęczonym ruchem – zaczęłam patrzeć.
Nie na idealne zdjęcia innych. Na świat wokół. Na to, co mam: własny oddech, nowe miejsce, jedno drzewo za oknem, ciszę, która nie boli już tak jak wcześniej. Zaczęłam patrzeć na siebie. Taką, jaka jestem – obolałą, ale żywą. Wrażliwą. Silniejszą, niż myślałam.
Zamieniłam scrollowanie na spacer. Przesuwanie palcem – na trzymanie kubka ciepłej herbaty. Komentarze – na kilka słów w dzienniku. I wiesz co? To nie zrobiło z mojego życia cudu. Ale zaczęłam w nim być. Naprawdę. Nie tylko obserwatorką cudzych historii.
Dziś nie mam pięknego domu, mam wynajęte mieszkanie i święty spokój. Mam siebie. I nie chcę już tego przegapiać, gapiąc się w cudze życie.
Jeśli jesteś gdzieś na tej samej drodze – ściskam Cię. Jesteś wystarczająca. Już teraz.
Kochana, ściskam Cię mocno i cieszę z Twojej siły. Ja też jestem już zupełnie gdzie indziej niż byłam.
OdpowiedzUsuńZmiana potrafi być dramatyczna i uzdrawiająca jednocześnie..
Wspieram z daleka.
Hania
Dziękuję Haniu, wszystkiego co najlepsze :)
UsuńJustynka jestem z Ciebie dumna że wróciłaś. Że dobrze się czujesz bo jesteś cudowną osobą. I został tylko żal ze jesteś tak daleko od nas. Swoją osobą dodawałaś energii, uśmiechu i jasności. Ale ciesze się bardzo że jesteś szczęśliwa. I czytając Twoje blogi jestem spokojna że wszystko się układa oby tak dalej kochana trzymamy kciuki i pozdrawiamy 🥰🥰🥰
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) serdecznie pozdrawiam :)
Usuń