Nowy Rok - apartament, mała klapa, miłe chwile i tunel powietrzny :)

Och jak strasznie te wolne dni mnie rozleniwiły :) Do tego mróz panoszący się po wsi nie zachęca do wyłażenia z domu :) Marzenie - kocyk, pilot, miękka podusia i błogie nicnierobienie :) Ale nie kochani, nie o tym będzie ta bajka. To byłoby zbyt proste, a jak proste, to i szybko okazałoby się śmiertelnie nudne :) Nie lubimy się nudzić, lubimy wyzwania i pot spływający po siedzeniach :) Nowy Rok to zmiany, plany i "ogień w szopie" :)


A żeby to z Nowym Rokiem się zaczęło, oj nie, to już po świętach tuż. A zaczęło się od wielkiej przeprowadzki Pelagii. Rośnie bydle jak na drożdżach i mieszkanie małe się w święta stało. Brzuchy opasłe od bożonarodzeniowego żarełka unieść nam przyszło i do pracy się zaprzęgnąć. Tak więc apartament powstał w sąsiedztwie gekoniego trójkącika miłosnego :) A oto on w okazałości swej :)


Sylwestra spędziliśmy i Nowy Rok przywitaliśmy we własnym sosie, z pierwszym noworocznym postanowieniem, które brzmi: "na drugi rok idziemy na bal". Wszystko byłoby dobrze, ale dokładnie o godzinie 00.04 przypomniało mi się, że tak samo brzmiało nasze pierwsze zeszłoroczne postanowienie :) Ale noworoczna klapa :) W związku z powyższym zaprzestałam snucie noworocznych postanowień i zamierzam w tym roku "brać byka za rogi". Będę robić to, co dotychczas, tylko ze wzmożoną siłą.
Miałam również kilka świątecznych i noworocznych niespodzianek - życzenia od osób, od których się nie spodziewałam, dowody sympatii, pamięci, uznania - jakie to miłe :) 2 stycznia moja blogowa przepyszna Małgosia z Daylicooking w Polecanym blogowaniu wspomniała o Mojej wsi :) - bardzo jej dziękuję, a niedowiarkom i zainteresowanym pozostawiam link :)
A więc Kochani nie ma co klawiatury zdzierać tylko trzeba brać się do roboty :) Zapraszam Was do zaglądania, czytania i komentowania, a na pożegnanie pozostawiam obecne zdjęcie mojej kuchni z tunelem powietrznym :) Zabieramy się za poddasze, bo nasze dzieci postanowiły się od nas wyprowadzić :) Czeka nas brudna robota przez co najmniej miesiąc - nie wiem jak ja to przeżyję :) Trzymajcie kciuki, żebym nie zwariowała :) Papaśki :) Trzymajcie się ciepło :)

Komentarze

  1. Ooo ja!!!!!!! Nie zazdroszcze

    OdpowiedzUsuń
  2. no to kochana, masz przechlapane, albo raczej zakurzone ;))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Od Was się dzieci wyprowadzają, a do mnie się wprowadziły:)
    Ja lubię zmiany:)
    Gratuluję Ci tych zmian, co prawdza dużo roboty, ale będzie fajnie:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Pozostaw po sobie ślad :) Będę wdzięczna :)