Witajcie po moim tak długim blogowym milczeniu. Wszystko związane jest z ogromem przygotowań do uroczystego dnia - liczę, że mi wybaczycie. Zaniedbałam Was i Wasze blogi, ale musicie mi dać jeszcze tydzień. Po tym czasie będzie wielki powrót :) Chwile grozy nie są oczywiście związane ze ślubem, tylko z ziszczeniem moich najgorszych koszmarów. W środę Kira została potrącona przez samochód :( Skończyło się na szczęście bardzo dobrze - pomijając mnóstwo nerwów, wyłączoną z biegania przednią łapę, opuchliznę i unieruchomienie psa na dwa dni. Dziś jest już dobrze :) Oczywiście naokoło domu zostały zamontowane na ogrodzeniu siatki zabezpieczające. Oby nigdy więcej takich przeżyć. A oto delikwentka cała i zdrowa. Trzymajcie kciuki za nas, odezwę się jak tylko znajdę chwilę czasu :)



Komentarze

  1. Biedna psina :) A Ty Justynko jak już wspominałam....jesteś usprawiedliwiona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna kirka, takie nerwy....
    Zycze powodzenia :))

    OdpowiedzUsuń
  3. niefajne wieści Justynko :( podrap Kirę czule za uszkiem od nas :****

    a ja tak po cichutku czekam na coś bliższego na temat tego szczęśliwego dnia ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło.
    Słodki psiak :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Pozostaw po sobie ślad :) Będę wdzięczna :)