Dziś pozycja Hektora w domu została chwilowo zachwiana :) Brat wyjechał na kilka dni i zostawił mi swojego kota, o imieniu "Kot" pod opieką. Chodziłam dwa razy dziennie kitka doglądać - wszystko mi się wydawało w porządku. A tu się okazuje, że kicia strasznie tęskni, strasznie płacze nieszczęśliwy. Cóż było robić - wzięłam go do domu. Trochę obawiałam się kocurowej konfrontacji. Kot o imieniu Kot od samego wejścia poczuł się panem. Może dlatego, że pała miłością, oczywiście odwzajemnioną, do mojej Kiry. Od razu polubił taras widokowy i Hektorowy koc. Heki postanowił odpuścić, głupi nie jest :)

Komentarze