O rety...

Patrzę i patrzę. Ten mały kot czuję się tu pewniej niż ja. Pozwala sobie na wiele, że też Ruda jest do niego taka cierpliwa. Próbowałam kilka razy go ustawić do pionu, ale kończyło się na tym, że mnie boleśnie drapnął, uciekł i schował się w taką szczelinę, gdzie nie mogłam dotrzeć. Ciekawe, jak się sytuacja rozwinie - poczekamy.


Urodzony morderca

Hektor okazał się urodzonym mordercą. Dostał dziś myszkę, zabaweczkę. Jej żywot był bardzo krótki. Rozpracowanie jej zajęło mu kilka minut. Została zmasakrowana w okrutny sposób - dzięki Bogu nie była żywa :) Inaczej musiałabym jakiegoś zaprzyjaźnionego mężczyznę prosić o usunięcie zwłok :) Dobrze, dobrze... w mieście nie miałam przygód z myszami. Tu na jesień pchają się drzwiami i oknami. Przy Hektorze mogę czuć się bezpieczna :)

Jestem taki malutki :)

Chociaż jestem mały to jestem w tym domu najważniejszy :)

Jesienne liście

Uwielbiam spacery po dywanie z liści. Szeleszczą, wiatr je unosi, wygląda jakby tańczyły. Brodzenie w nich i wpatrywanie się pozwala mi pokonać stres. Ich kolory mienią się w jesiennym słońcu, niezwykle intensywne, przez co dodają mi sił i energii, a także koją i uspokajają. W powietrzu unosi się ich zapach, delikatny i urzekający. Jakże długo można tak iść, patrzeć i wąchać

Hektor

Dostałam od siostry kota. Choć mały, już z przeszłością i po przejściach. Ma dopiero trzy miesiące a mój dom jest jego trzecim, nie licząc garażu.